W pierwszej połowie podopieczni trenera Pawła Ozgi nie mieli nic do powiedzenia. Trudno powiedzieć, czy to oni tak nisko mieli przyjmować rywala, czy też raczej pressing miejscowych ograniczał poczynania KKS-iaków do obrony własnej bramki. W 14. minucie Ricardo Goncalves przejął piłkę w polu karnym gości, podał do Kelechukwu Ibe-Torti, a ten dopełnił formalności.
Potem dwa razy znakomicie spisał się Maciej Krakowiak, który obronił strzały Ibe-Torti i Piotra Janczukowicza. W doliczonym czasie gry, po faulu na Janczukowicza, sędzia wskazał na wapno i Aleksander Ślęzak podwyższył na 2:0.
- Nie chcieliśmy wygrać tego meczu, tylko chcieliśmy pograć. Skutek był taki, że straciliśmy dwa gole do przerwy. Prezenty, które rozdawaliśmy w pierwszej połowie były kluczowe - podsumował trener Ozga.
W drugiej połowie szkoleniowiec KKS-u dokonał kilku zmian i to kaliszanie stali się stroną przeważającą. Niestety, z płaskim strzałem Mateusza Wyskokińskiego poradził sobie Dawid Arndt. W końcówce minimalnie niecelnie uderzył Nestor Gordillo, a "setkę" zmarnował wracający do zespołu po trzech latach Mateusz Żebrowski, który przegrał pojedynek z bramkarzem ŁKS-u. W rewanżu po rzucie rożnym potężnym wolejem popisał się Oskar Koprowski i mecz zakończył się wygraną łodzian 3:0.
“- Tak naprawdę, bramki straciliśmy na własne życzenie, ale to przede wszystkim nasza gra nie wyglądała tak, jak powinna. Brakowało spokoju w konstruowaniu akcji i dłuższego utrzymania się przy piłce na połowie rywala. Myślę, że każdy z nas i ma sobie coś do zarzucenia. Nie załamujemy rąk i bierzemy to na klatę. Wymagamy od siebie zdecydowanie więcej. Pomimo tego, że dzisiaj jest nam ciężko, to mam nadzieję, że taki mecz pozwoli nam, poprawić nasze mankamenty i będzie dobrą lekcją. Liczę na to, że już w sobotę zobaczymy dużo lepiej funkcjonującą drużynę, co pozwoli nam wygrać i dopisać kolejne 3 pkt do naszego dorobku – podsumował spotkanie Mateusz Wysokiński.
Dzięki zwycięstwu rezerwy ŁKS-u awansowały na drugie miejsce w tabeli, a KKS spadł na piąte. Warto zwrócić uwagę, że w zespole gospodarzy nie zagrał żaden gracz ekstraklasy, ale też w pierwszej jedenastce pojawił się zaledwie jeden junior. Było to piąte w historii, a pierwsze po wojnie ligowe spotkanie KKS-u Kalisz i rezerw ŁKS-u Łódź. Bilans spotkań jest bardzo niekorzystny dla kaliszan: 1 remis i 4 porażki, bramki 1-8. Porażka 0:3 jest najwyższą w historii.
ŁKS II Łódź – KKS Kalisz 3:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Kelechukwu Ibe-Torti 14, 2:0 Aleksander Ślęzak 45 karny, 3:0 Oskar Koprowski 78.
ŁKS II: Dawid Arndt – Mateusz Bąkowicz, Aleksander Ślęzak, Oskar Koprowski, Jowin Radziński (75, Marcel Wszołek), Vladyslav Okhronchuk, Ricardo Goncalves (72, Yuka Kamon), Jan Łabędzki, Grzegorz Glapka (82, Mikołaj Lipień), Kelechukwu Ibe-Torti (72, Jędrzej Zając), Piotr Janczukowicz (82, Łukasz Dynel). Trener: Marcin Matysiak.
KKS: Maciej Krakowiak – Maciej Białczyk (78, Bartosz Gęsior), Bartosz Kieliba, Mateusz Gawlik, Wiktor Smoliński, Kentaro Arai (58, Mateusz Żebrowski), Adrian Cierpka, Mateusz Wysokiński, Oskar Kalenik (46, Nestor Gordillo), Kamil Koczy (68, Wojciech Maroszek), Filip Szewczyk (46, Hubert Sobol). Trener: Paweł Ozga.
Żółte kartki: Ślęzak, Janczukowicz, Bąkowicz (ŁKS II).
ZOBACZ TAKŻE:
Polub nas na FB
Obserwuj nas także na Google News
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?